Druga kadencja Donalda Trumpa jako prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki zapowiada odpowiedź Ameryki na procesy, które od dłuższego czasu podkopywały przywództwo tego państwa na świecie, czyli na systemowe wyzwania w relacjach międzynarodowych i gospodarczych. Powrót Trumpa jest postrzegany z wielkim niepokojem w Unii Europejskiej (UE). Elity w Europie Zachodniej nie odbierają tego polityka jako przejaw głębokiego kryzysu ładu liberalnego, ale z punktu widzenia partykularnych interesów. Dlatego szukają recept doraźnych w odniesieniu do samego Trumpa, zamiast rozwiązań systemowych, odpowiadających na głębokie zmiany strukturalne dotykające Europę i cały świat.
Zachód od wielu lat zmaga się z problemami, z którymi dotychczasowy ład liberalnej globalizacji nie był w stanie sobie poradzić. Przyczyniał się wręcz do słabnięcia państw określanych jako zachodnie. Dlatego Trump podjął działania, które można określić jako „kreatywną destrukcję” porządku liberalnego. Budzą one sprzeciw zwolenników liberalizmu i idei progresywnych. Niestety, nie dostrzegają oni tego, że jest to próba obrony amerykańskiego prymatu, a tym samym zachodniego ładu geopolitycznego. Państwa Zachodu znalazły się w ostatnich latach w głębokiej defensywie i kryzysach. Stoją wobec systemowej nieskuteczności ładu liberalnego stworzonego przez USA po II wojnie światowej. Dlatego należało się spodziewać polityka, który odważy się stawić czoło wyzwaniom strukturalnym. Trump jest więc „produktem” historii, albo konsekwencją wyzwań przed którym stanęła Ameryka i świat zachodni.
Nie wiemy, czy dekonstrukcja dokonywana przez Trumpa przyniesie zamierzony skutek, a więc czy zatrzyma USA i resztę Zachodu przed dekadencją i upadkiem znaczenia międzynarodowego. Trump jest z pewnością modelowym destruktorem. Nie wiadomo jednak, czy potrafi skutecznie budować nowy ład międzynarodowy. Niemniej podejmowane przez niego działania są być może ostatnią próbą zatrzymania negatywnych procesów, które kontynuowane przez żadnych przeszkód, a więc w dotychczasowy sposób – muszą przynieść katastrofę Ameryce, a tym samym jej najbliższym sojusznikom. Także z Europy.
Zakręt geopolityczny
Międzynarodowy ład geopolityczny po II wojnie światowej opierał się na systemie dwubiegunowym. Było to korzystne dla mobilizacji sojuszników zachodnich wokół Ameryki, jak również pilnowaniu przez waszyngtońskie elity podstawowych interesów w zakresie bezpieczeństwa geopolitycznego. Tuż po upadku ładu zimnowojennego nastąpił czas odprężenia. Zdemobilizował on sojuszników, znacznie bardziej od tego momentu skłonnych do kwestionowania przywództwa USA. Przykładem tej tendencji jest idea autonomii strategicznej, która zyskała na znaczeniu w Europie Zachodniej. Miała prowadzić do uniezależnienia się od Waszyngtonu, silniejszej rywalizacji z USA w sferze gospodarczej, a nawet do „wypchnięcia” Ameryki z Europy, zwłaszcza jej obecności wojskowej. Omawiany okres osłabił również geopolityczną czujność elit amerykańskich. Przykładem jest przejęcie przez podmioty chińskie faktycznej kontroli nad Kanałem Panamskim. Takiej sytuacji na dłuższą metę nie mogli tolerować Amerykanie, gdyż osłabiało to ich możliwości projekcji siły na dwóch kluczowych dla nich akwenach, czyli Oceanie Atlantyckim i Pacyfiku, a w przyszłości także na Oceanie Arktycznym. Trump zapowiedział odzyskanie tego kanału.
Także chęć kontrolowania Grenlandii nie jest fanaberią amerykańskiego prezydenta, ale docenieniem kluczowego znaczenia tej wyspy dla nadzorowania coraz bardziej istotnych szlaków morskich przez Ocean Arktyczny. Duże znaczenie mają surowce grenlandzkie dla rozwoju nowoczesnych przemysłów. Trump chciał wyraźnie pokazać Rosji i Chinom, że wyspa znajduje się w sferze wpływów USA. Trzeba też jasno stwierdzić, że Unia Europejska, nie mówiąc o Danii – nie byłaby w stanie zatrzymać ekspansji Moskwy i Pekinu w omawianym regionie.
Trump zapowiada zbudowanie najsilniejszej na świecie armii, co rzecz jasna ma duże znaczenie geopolityczne zarówno dla wrogów, jak i sojuszników USA. Nie deklaruje przy tym chęci toczenia kolejnych wojen. Wręcz przeciwnie, zamierza wyciszyć konflikty i nie angażować wojsk amerykańskich w zapalnych miejscach globu. W ten sposób oszczędza zasoby i buduje potencjał odstraszania geopolitycznego. Jest to strategia, której od wielu lat domagało się większość ekspertów amerykańskich. Czynili tak w kontekście militaryzmu amerykańskiego tuż po zakończeniu zimnej wojny, co w ich opinii przyniosło trwonienie zasobów na drugoplanowe konflikty.
Trump zapowiada skokowy postęp w astronautyce, czyli wyprawę na Księżyc i na Marsa. Ponadto wraca do programu gwiezdnych wojen, czyli budowy systemu laserowej obrony przed atakiem nuklearnym[1]. Ponownie, nie jest to fanaberia i megalomaństwo, tylko strategiczna decyzja geopolityczna. Rywalizacja mocarstw coraz bardziej przenosi się bowiem w kosmos, a prezydent chce wzmocnić amerykańskie przywództwo w tej dziedzinie. Być może pragnie nadrobić zaległości wobec Chin, które są mocno zaangażowane w projekty kosmiczne, planując m.in. założenie stałej stacji po ciemnej stronie księżyca.
Wyzwania geoekonomiczne
Głównym wyzwaniem jest sprostanie rywalizacji technologicznej z Chinami. Ma to nie tylko znaczenie geopolityczne (wspomniane technologie będą miały zastosowanie w uzbrojeniu i potencjale wojska), ale również geoekonomiczne. Innymi słowy technologie będą pełniły jednocześnie rolę napędu gospodarczego, ważnego dla konkurencyjności USA i jego potencjału eksportowego, jak również geopolitycznego. Nowy prezydent zapowiada program dysponujący 500 mld dolarów na rzecz wsparcia nowoczesnych technologii informatycznych oraz rozwoju sztucznej inteligencji[2]. Będzie to program oparty na partnerstwie publiczno-prywatnym, czyli inwestycjach największych korporacji omawianego sektora przy wsparciu władz federalnych. Chiny odpowiedziały na zapowiedzi Trumpa ujawnieniem projektu DeepSeek, który rozwinął sprawniejsze modele sztucznej inteligencji, w dodatku przy mniejszych nakładach finansowych, aniżeli te amerykańskie. Przykład ten dowodzi, że Stanom Zjednoczonym nie udało się odciąć Chińczyków od najbardziej rozwiniętej technologii[3], podobnie jak zablokować im dostęp do zachodnich rynków finansowych. A to oznacza, że USA będą miały trudne zadanie, aby pokonać Pekin w wyścigu technologicznym, a tym samym militarnym.
Ważną decyzją geoekonomiczną Trumpa jest wycofanie USA z paryskiego porozumienia klimatycznego oraz skupienie na wydobyciu i sprzedaży (m.in. do UE) surowców energetycznych, głównie gazu ziemnego i ropy. Celem jest ograniczenie kosztów dla amerykańskich przedsiębiorstw i obniżenie cen energii oraz inflacji. Ma to poprawić międzynarodową konkurencyjność gospodarki, zwiększyć eksport, przyciągnąć inwestorów, w tym przemysłowych. Decyzja bije w Chiny, które w dużym stopniu zarabiały na transformacji klimatycznej prowadzonej w USA, choć jeszcze w większym stopniu w UE. Działania Trumpa wywierają pewien skutek także w Europie. Coraz więcej rządów i przedstawicieli mainstreamu politycznego z Europy Zachodniej zastanawia się nad ograniczeniem własnych ambicji klimatycznych oraz zmniejszeniem dostępu chińskiej produkcji na unijny rynek wewnętrzny.
Ważnym instrumentem geoekonomicznym jest zapowiadana przez Trumpa podwyżka ceł w wymianie międzynarodowej. Chodzi nie tylko o zmianę niekorzystnych dla USA tendencji w zakresie bilansu handlowego z wielu państwami, zarówno sojuszniczymi, jak i potężnymi rywalami, takimi jak Chińska Republika Ludowa (ChRL). Jeszcze ważniejszym celem jest skłonienie inwestorów do przenoszenia produkcji do Ameryki. 25 procentowe cła nałożone na Kanadę i Meksyk skłonią zapewne wielu inwestorów do zamknięcia zakładów w obu krajach i ich relokowania do USA.
Polityka presji celnej była zapoczątkowana podczas pierwszej administracji Trumpa (w latach 2017–2021) i później była kontynuowana, a nawet rozszerzana przez Joe Bidena. Była to broń geoekonomiczna skierowana głównie przeciwko geopolitycznym rywalom, takim jak ChRL, Rosja lub Iran. Trump miał też odwagę stosować ją w szerokim zakresie wobec sojuszników, którzy najczęściej dość szybko starali się dostosować przynajmniej częściowo do oczekiwań tego polityka.
Prezydentura Trumpa jest odpowiedzią na zagrożenia geopolityczne i geoekonomiczne, a jednocześnie istotnym czynnikiem zmian. Jest to odpowiedź na rosnące przewagi chińskie i agresywność Moskwy, problemy tzw. liberalnej (lub progresywnej) demokracji i łączącej się z nią nieudolności zarządzania kryzysami. Jest to systemowa reakcja na coraz większe koszty liberalnej globalizacji dla USA, a także rosnące korzyści dla takich państw jak ChRL. Trudno stwierdzić, jak zakończy się realizowana przez Trumpa „kreatywna destrukcja”, która dotknie USA, liberalny ład międzynarodowy i UE. Przeciwko Trumpowi wystąpią zapewne Chińczycy, Moskale, Irańczycy, przedstawiciele dotychczasowego liberalnego establishmentu – w samej Ameryce, jak również w UE.
Jednak jeszcze większym zagrożeniem dla „kreatywnej destrukcji” realizowanej przez Trumpa jest to, że destrukcja może wziąć górę nad kreatywnym obudowaniem prymatu Ameryki w świecie. Trump może otworzyć zbyt wiele frontów i konfliktów, co zdestabilizuje gospodarkę i relacje międzynarodowe. Warto w tym kontekście zwrócić uwagę na tradycyjną już gotowość do angażowania się przez USA po stronie Izraela w konflikty na Bliskim Wschodzie. Wojny w tym regionie mogą więc wkrótce znowu eskalować.
Innym problemem są ograniczone możliwości powstrzymywania przez Amerykę imperialnych ambicji Moskwy w Europie[4]. Takie możliwości wpływania na Rosję ma za to Pekin, ale to wymagałoby szerszego porozumienia między USA z ChRL. Tym bardziej, że Stany Zjednoczone są być może już nazbyt słabe, aby mogły podjąć bardziej zdecydowaną rywalizację z Pekinem. Na przykład jest mało prawdopodobne, aby USA były zdolne obronić wojskowo Tajwan. Porozumienie z Chinami oznacza jednak, że Stany Zjednoczone stracą szansę na odbudowę prymatu geopolitycznego na świecie i będą musiały zaakceptować jakąś formę duopolu z Pekinem.
Europa szykuje się na Trumpa
Jak dowodzi raport Mario Draghiego[5] Unia Europejska od przynajmniej ćwierćwiecza traci konkurencyjność gospodarczą wobec USA i ChRL. Były szef Europejskiego Banku Centralnego dowodzi, że problemy strukturalne są tak wielkie w Europie, że maleje potencjał wzrostu gospodarczego, inwestycji, innowacji, jak również produktywności gospodarczej. Trudno nie obwiniać za taki stan rzeczy elit liberalno-lewicowych z Europy Zachodniej, które niezmiennie zarządzają integracją europejską. To one pokazały nieudolność rozwiązywania kolejnych kryzysów w UE. To one stosują od dwudziestu kilku lat te same recepty, które wielokrotnie się nie sprawdziły.
Podstawowy problem strategii unijnej polegał na oparciu rozwoju gospodarki na tanich surowcach energetycznych z Rosji oraz na niedrogich produktach sprowadzanych z ChRL. Oba założenia wiodły do silnej zależności geoekonomicznej, która zamiast spodziewanych korzyści okazała się pułapką gospodarczą i geopolityczną. Kolejnym błędem strategicznym stała się polityka klimatyczna, która zwiększa ceny energii, prowadzi do pauperyzacji społecznej, obniża konkurencyjność gospodarki, odpowiada za deindustrializację i powiększa zależność geoekonomiczną od Chin. Innym źródłem kłopotów jest unia walutowa, która obniża konkurencyjność gospodarczą – przede wszystkim na południu UE i we Francji, ale także odpowiada za coraz większe zadłużenie. Unia i jej państwa członkowskie coraz mniej inwestują w rozwój gospodarczy, gdyż mają coraz bardziej ograniczone możliwości fiskalne w wyniku zadłużenia. Gdyby tego było mało Unia Europejska jest w zasadzie bezbronna, bo do tej pory polegała na Stanach Zjednoczonych w zakresie bezpieczeństwa. Europa Zachodnia była wprawdzie zainteresowana produkcją pewnej ilości uzbrojenia przeznaczonego na eksport, ale systemowo zaniedbywała zdolności do obrony własnego terytorium.
Powrót Donalda Trumpa jako prezydenta USA nie mógł się więc odbyć w gorszym momencie. Dla elit zachodnioeuropejskich zarządzających Unią stanowi to wyzwanie przynajmniej w kilku wymiarach. Przede wszystkim istnieje silna obawa, że Trump wycofa amerykańskie zaangażowanie wobec Ukrainy, a tym samym nierozwiązany konflikt zbrojny u granic UE stanie się wyzwaniem nie do udźwignięcia dla słabej militarnie Europy. W mniej negatywnym scenariuszu elity europejskie boją się, że zostaną zmuszone przez amerykańskiego prezydenta do zintensyfikowania wydatków na własną obronę oraz przejęcia większości ciężarów finansowania Ukrainy.
Europa Zachodnia obawia się wsparcia przez Trumpa sił eurosceptycznych w UE, czyli podważenia legitymacji do rządzenia przez liberalno-lewicowy mainstream polityczny. Mogłoby to odsunąć od władzy dotychczasowe elity, które jak wcześniej wspomniano, okazały się niekompetentne w zarządzaniu Unią Europejską. Europa Zachodnia obawia się amerykańskiego przejęcia wpływów na Grenlandii, choć jak dowodziłem – sama nie ma potencjału na to, aby skutecznie odstraszyć Moskwę i Pekin od kontrolowania wyspy i najbliższego regionu.
Trump zapowiedział nałożenie karnych ceł na towary importowane z UE, co zapewne pogłębi kryzys ekonomiczny w Europie. Wywoła też sankcje odwetowe ze strony unijnej, choć eskalacja wojny z USA z całą pewnością nie jest korzystna dla Unii. Dlatego Bruksela będzie poszukiwała porozumienia z Trumpem. Urzędnicy Komisji Europejskiej proponowali już wcześniej zwiększenie zakupów surowców energetycznych z USA, przede wszystkim skroplonego gazu. Chcieli także wznowić negocjacje nad traktatem handlowym i inwestycyjnym, na wzór dawno już pogrzebanego Transatlantyckiego Partnerstwa w dziedzinie Handlu i Inwestycji (TTIP). Takie działania zapowiedział też Friedrich Merz, prawdopodobnie przyszły kanclerz Niemiec.
Trzeba jednak przyznać, że tak jak w niemal każdej sprawie strategicznej – elity Europy Zachodniej są głęboko podzielone i niejednokrotnie interesy partykularne są dla nich najważniejsze. Tak jest z zakupami amerykańskiego gazu skroplonego. Dla jednych może to utrudnić realizowanie celów klimatycznych, co faktycznie oznacza, że walka ze zmianami klimatycznymi jest dla nich ważniejsza aniżeli poważne koszty ekonomiczne i geopolityczne. Dla innych liczy się wąski interes narodowy. Tak jest w przypadku Francuzów, którzy niechętnie odnoszą się do zwiększenia zakupów gazu skroplonego z USA, bo importują ogromne ilości takiego gazu z Rosji. W roku 2024 Francja była największym w Unii odbiorcą rosyjskiego surowca – sprowadziła ponad 40 proc. całego importu do UE. Francuski koncern TotalEnergies jest współwłaścicielem wytwórni gazu LNG na syberyjskim półwyspie Jamał[6]. Ma to swoje konsekwencje geopolityczne, gdyż elity francuskie i niemieckie pragną jak najszybciej zakończyć konflikt na Ukrainie, aby powrócić na wielką skalę do rosyjskich surowców energetycznych.
Aby pobudzić słabiutką gospodarkę Ursula von der Leyen planuje nowy wielki program odnowy ekonomicznej w UE, czyli Kompas Konkurencyjności[7]. Ma on na celu zwiększyć innowacje, uprościć administracyjne ciężary nakładane na przedsiębiorstwa, zapewnić im tańszą energię, przede wszystkim w wyniku importu surowców z USA. Przewodnicząca Komisji chciałaby też negocjować dużo umów handlowych z partnerami zagranicznymi, nie tylko z USA, ale także z Meksykiem, Malezją i Indiami. Będzie też finalizować wejście w życie traktatu z Mercosur. Przy okazji wspomniane umowy miałyby być zawierane bez konieczności ratyfikowania ich przez wszystkie państwa członkowskie. Zwiększy to uprawnienia Komisji, ale także mocno wesprze interesy najbardziej wpływowych politycznie państw z Europy Zachodniej.
Ten kolejny już unijny kompas (wcześniej powstał „Strategiczny kompas”) jest w dużej mierze życzeniowy i nie gwarantuje sukcesu. Polityka klimatyczna będzie w dużym stopniu kontynuowana, być może tymczasowo zostaną zdjęte niektóre ciężary z największych korporacji. Przykładowo Komisja planuje umożliwić sprzedaż samochodów spalinowych po roku 2035, jeśli będą wykorzystywały paliwa ekologiczne. Pragnie odroczyć wprowadzenie nowych wskaźników emisyjności w przemyśle samochodowym. Jak widać, wspomniana korekta Zielonego Ładu nie jest wielka, a ponadto dotyczy głównie dużych firm zachodnioeuropejskich. A to oznacza utrzymanie wygórowanych cen energii w Europie. Komisja wprawdzie wspomina o tym, że remedium na zbyt wysokie ceny energii ma być budowa większej ilości interkonektorów i transgranicznych sieci energetycznych, ale to nie rozwiązuje problemu cen, ani coraz częstszych niedoborów prądu w UE. Sprowadzanie surowców z USA oznacza, że nawet w przypadku całkowitego zniesienia Zielonego Ładu (na co się przecież nie zanosi) – energia w UE będzie musiała być droższa, niż w Ameryce. Dzisiaj jest ona droższa w Europie ponad dwukrotnie w porównaniu do USA[8], a po wycofaniu się USA z porozumienia paryskiego ta różnica będzie się zapewne zwiększać. Innymi słowy konkurencyjność unijna będzie przegrywała z konkurencyjnością gospodarki amerykańskiej.
Von der Leyen zapowiada lekkie uproszczenie ciężarów biurokratycznych nakładanych na przedsiębiorstwa, ale nie mówi o radykalnej deregulacji. Komisja oczekuje od państw członkowskich pewnej korekty w tym zakresie, a więc uproszczenia biurokracji narodowej. Natomiast na poziomie unijnym sprawozdawczość będzie dalej zwiększana, tak aby Komisja mogła gromadzić więcej informacji, a tym samym zwiększać centralizację sterowania procesami gospodarczymi w UE. Jak wspomniałem, UE ma coraz większy problem z finansowanie rozwoju i inwestycji. Dlatego pragnie w większym stopniu oprzeć się na rynkach finansowych, czemu służy kolejna inicjatywa Komisji, czyli Unia Oszczędności i Inwestycji (ang. Savings and Investments Union). Problem w tym, że wiele instytucji finansowych jest jednocześnie zachęcana przez władze narodowe do skupowania długu publicznego[9], co przy tak wielkim zadłużeniu musi odbywać się kosztem wspierania realnej gospodarki.
Także działania protekcyjne przed zewnętrzną konkurencją będą przez Unię wprowadzane niekonsekwentnie. Świadczy o tym dyskusja o opóźnieniu wdrażania podatku granicznego CBAM[10], ale również ogromne trudności, aby ograniczyć falę chińskiego importu do Unii (przykładem była zacięta dyskusja między Francją i Niemcami dotycząca opodatkowania chińskich samochodów elektrycznych sprowadzanych do UE). Eksperci przewidują, że jeśli Trump rozkręci wojnę handlową z Pekinem, to Europę dosłownie zaleją towary z ChRL[11].
Zapowiadana przez Komisję Europejską ekspansja w zakresie podpisywanych umów handlowych z partnerami zewnętrznymi może napotkać poważne trudności w dobie coraz silniejszego odwrotu od zasad liberalnych. Przy takim nastawieniu Europie trudno będzie jednocześnie chronić swój rynek i popierać eksport. Unia nie ma więc skutecznej recepty na kryzys liberalnej globalizacji, ani na systemowe dysfunkcje własnej gospodarki. Pozostaje rozdarta między protekcjonizmem a rozwiązaniami liberalnymi. Między chęcią odbudowy konkurencyjności a wiernością wcześniejszym celom i metodom zarządzania, które dotychczas często dławiły rozwój.
Te sprzeczności wynikają z tego, że w genotypie UE znajdują się wartości liberalne. Zostały one zaszczepione przez Amerykanów, dla których budowanie europejskiego rynku wewnętrznego – liberalnego i otwartego na zewnętrzną konkurencję – było ważnym elementem szerszego planu rozwoju liberalnej globalizacji po II wojnie światowej. Dlatego Unia jest bezbronna i niedostosowana do „kreatywnej destrukcji” realizowanej przez Trumpa. Nie ma recepty na przemożne siły, które faktycznie od dłuższego już czasu demontują środowisko naturalne dla rozwoju integracji europejskiej, czyli ład liberalny.
Zakończenie
Na krótką metę strategią elit unijnych jest przerzucanie ciężarów dostosowań na wewnętrzne peryferie z południa i wschodniej części UE, jak również odbudowa obszarów rdzeniowych w Europie Zachodniej w oparciu o zasoby tych peryferii. Powodzenie takiego planu ma zapewnić konsolidacja ekonomiczna i polityczna w UE, a dokładnie w unijnym rdzeniu. Mam na myśli projektowaną w Unii centralizację bazującą na coraz silniejszym przymusie, czyli sankcjach finansowych i coraz mniej demokratycznym zarządzaniu. Jednocześnie planowane są procesy, które mają przynieść akumulację kapitału w obszarach rdzeniowych, w tym przy wykorzystaniu prawa i funduszy UE. Takie działania mogą ustabilizować sytuację w Europie Zachodniej, lecz tylko w krótkim okresie czasu.
W wymiarze strategicznym podstawowym wyzwaniem dla zachodniej części kontynentu jest to, czy potrafi ona odpowiedzieć na kryzys ładu liberalnego na świecie w taki sposób, aby nie zostać zmarginalizowaną. Europa znalazła się w potrzasku między rewizją ładu liberalnego dokonywaną przez Trumpa a rosnącą zależnością od ChRL. Z jednej strony trudno jest jej dostosować się do rewolucji antyliberalnej amerykańskiego prezydenta, a z drugiej zaaprobować pogłębiającą się dominację ze strony autorytarnych Chin. Do tego dochodzi realne zagrożenie ze strony Moskwy, które zasadniczo jest bagatelizowane przez większość liberalnego establishmentu w UE.
Dlatego Europa jest łakomym kąskiem zarówno dla Moskwy, jak i dla Pekinu. Staje się mało wiarygodnym sojusznikiem dla Ameryki, która mocno zastanawia się nad tym, czy dalej chronić bezpieczeństwo Starego Kontynentu. Unia Europejska traci potencjał ekonomiczny i geopolityczny, a więc możliwości strategicznego projektowania własnego losu. Może więc nie przetrwać upadku ładu liberalnego i rywalizacji największych mocarstw światowych.
[1] F. Schwartz, J. Miller, S. Chávez, J.P. Rathbone, I. Bott, M. Peel, K. Hille, Donald Trump’s plan for space lasers to destroy nuclear weapons, Financial Times, January 30 2025, https://www.ft.com/content/62c01967-0100-46ee-9f4f-e9af467d7604 [30.01.2025].
[2] P. Haeck, Trump’s $500B AI plan is ‘slap’ in the face for Europe, Politico, January 22, 2025, https://www.politico.eu/article/us-500-ai-europe-donald-trump-global-leadership-eu-social-media-china/ [29.01.2025].
[3] K. Freifeld, US looking into whether DeepSeek used restricted AI chips, source says, Reuters, February 1, 2025, https://www.reuters.com/technology/us-looking-into-whether-deepseek-used-restricted-ai-chips-source-says-2025-01-31/ [1.02.2025].
[4] Veronika Melkozerova, Russia reacts to Trump’s sanctions threat: Zzzzzzzzzz, Politico, January 23, 2025, https://www.politico.eu/article/russia-to-trumps-sanctions-threat-zzzzzzzzzzzzzz/ [29.01.2025].
[5] M. Draghi, The future of European competitiveness. A competitiveness strategy for Europe, September 2024.
[6] V. Jack, France to EU: Concede nothing yet to Trump in trade war, Politico, January 31, 2025, https://www.politico.eu/article/france-eu-concede-nothing-donald-trump-trade-war/ [31.01.2025].
[7] A Competitiveness Compass for the EU, European Commission, Brussels, 29.1.2025, COM(2025) 30 final.
[8] A. van den Hove, Von der Leyen’s bid to boost business relies on government help, Politico, January 29, 2025, https://www.politico.eu/article/ursula-von-der-leyen-competitiveness-compass-pitch-relies-on-government-help/ [29.01.2025].
[9] B. Munster, N. Nöstlinger, Berlin mulls extravagant measures to stall takeover attempt on top bank, Politico, December 18, 2024, https://www.politico.eu/article/germany-antitrust-national-security-defense-legal-commerzbank-italy-takeover-unicredit/ [27.01.2025].
[10] ang. Carbon Border Adjustment Mechanism – unijny mechanizm dotyczący importu do Unii Europejskiej określonych towarów.
[11] C. Gijs, G. Coi, Trump pushes Europe into lose-lose choice between US and China, Politico, January 19, 2025, https://www.politico.eu/article/fear-and-loathing-in-davos-eu-frets-about-its-lose-lose-choice-between-trumps-us-and-xis-china/ [27.01.2025].